Wpatruję się tępo w
sufit. Delikatnie gładzę prawą dłonią brzuch. W lewej kurczowo ściskam kawałek
plastiku. Biały prostokącik, który na zawsze odmieni moje życie. I Twoje też.
Dwie kreski. Nosze pod sercem Twoje dziecko. Owoc naszej miłości.
Uśmiecham
się, wyobrażając sobie, że będzie miało Twój nosek i oczy. Że będą mu się
kręcić włoski, tak jak mi, a codziennie na dobranoc będę mu czytać bajeczkę.
Mimowolnie widzę oczami wyobraźni, jak dumny prowadzisz wózek, jak delikatnie
głaskasz jego kruchą twarzyczkę. Jak bawisz się z nim, kołysząc na huśtawce.
Nasze dziecko.
Jestem
zaskoczona. Przecież się tego nie spodziewałam. Przecież się zabezpieczaliśmy.
Oprócz tego jednego, jedynego razu. Przecież nie byliśmy na to gotowi. Przecież
mieliśmy podróżować. Przecież miałam zrobić podyplomówkę. Przecież mieliśmy
tyle planów… A teraz wszystko się zmieni.
Zamiast
naszych ciał splecionych w miłosnym akcie, będzie słychać tu tupot maleńkich
stópek. Zmieni się. Nasze życie się zmieni. Ale ja już nie mogę doczekać
się tej zmiany. Chciałabym już mieć je przy sobie. Wtulić kruche ciałko w swoje
objęcia. Patrzeć na Ciebie, gdy leży na Twojej klatce piersiowej.
Słyszę
przekręcający się klucz w drzwiach. Serce zaczyna mi bić mocniej. Słyszę
jego dudnienie w klatce piersiowej. Podchodzisz z tym swoim zawadiackim
uśmiechem. Opadasz na kanapę, delikatnie muskasz moje wargi. Opowiadasz o
meczu, w zasadzie to paplasz bezproduktywnie, bo nie mam siły skupić się na
wypowiadanych przez Ciebie słowach. Zauważasz, że zgłoski, które tak bardzo
powinny mnie zainteresować, uciekają w eter. Spoglądasz na mnie, a ja, pod
wpływem Twojego niebieskiego spojrzenia, po raz pierwszy w życiu się rumienię.
-
Kochanie, co się stało?
Jesteś
wyraźnie zmartwiony. Podnosząc głowę napotykam Twój zatroskany wzrok. Niby
otwieram usta, ale poruszam nimi bezgłośnie, niczym ryba. No bo jak mam Ci to
powiedzieć? Pierwszy raz w życiu zapomniałam języka. Czuję jak w okolicach
krtani rośnie mi wielka gula, która blokuje słowa. Nie znałam do tej pory tego
uczucia. Ale nigdy do tej pory nie musiałam też nikomu powiedzieć, że zostanie
ojcem…
Czuję
jak w moich żyłach krew zaczyna krążyć szybciej, tętno serca przyspiesza, a ja
wykonuję kilka wdechów. Nie mogę się teraz denerwować. Spoglądam w Twoje oczy,
a one przepełnione są strachem. Strachem zmieszanym z troską.
-Antonin…
Muszę ci coś powiedzieć. Nie wiem jak to się stało. To znaczy wiem. No, ale
przecież ja się tego nie spodziewałam. Ty też na pewno nie. No ale teraz
nie mamy wyboru. Jestem taka zaskoczona. To wiele zmieni w naszym życiu…
-
No wyduś to w końcu z siebie!
-
Będziesz ojcem… - na potwierdzenie swych słów wysuwam przed siebie test.
Żadnego
‘tak bardzo się cieszę’, ani też ‘to najwspanialsza wiadomość w moim życiu’.
Zamiast tego Twoje szeroko otwarte oczy i powietrze ze świstem wciągane do
Twoich płuc. Szybko podrywasz się z kanapy i nerwowo przemierzasz pokój.
Zaciskasz nerwowo pięści. Siadasz obok mnie na kanapie i zamykasz swoją twarz w
dłoniach. Milczysz. Milczysz, a ta cisza krzyczy do mnie. Każda minuta dłuży
się teraz niemiłosiernie. Każda sekunda odbija się od wskazówek tykającego
zegarka.
-
Usuniesz ciążę. Dam ci na to pieniądze.
Tą
ciszę, która po raz kolejny tego wieczoru między nami zapanowała przerywa mój
śmiech. Jednak po chwili zdaję sobie sprawę, że w cale nie żartowałeś. Kilka
słów, które potrafiło zburzyć obrazek stworzony przez mój mózg. Kilka słów,
które zmazało obraz naszej szczęśliwej trójki.
-
Żartujesz prawda? Do cholery jasnej, ty chyba żartujesz, tak?
-
Kochanie, myślę, że tak będzie najlepiej. Nie jesteśmy na to gotowi. Ja nie
jestem na to gotowy.
-
Ty pieprzony, cholerny egoisto! Ty cholerny dupku, myślący tylko o seksie, a
niekoniecznie o jego konsekwencjach! Trzeba było gejem zostać, przynajmniej byś
był pewien, że dzieci z tego nie będzie!
Krzyczę.
Krzyczę tak, jak jeszcze nigdy w życiu. Wyzywam Cię od najgorszych, uderzam
niechlubnymi epitetami. W końcu milknę, a tą ciszę przerywa odgłos wyciągniętej
walizki i wrzucanych prze ze mnie do niej Twoich ubrań. Chwilę później z moim
głośnym 'Spierdalaj raz na zawsze od nas' lądujesz za drzwiami.
Osuwam
się delikatnie czując na plecach każdą skazę w fakturze drewna. Zamiast Twoich
ramion wtulam się w chłód podłogi. Szlocham. Głośno szlocham, dając upust
własnej słabości. Przywiązaniu do Twojej osoby. Jak ja mam teraz żyć. Jak mam
wstawać, skąd czerpać siłę.
Nic
się nie dzieje. Nie walisz pięściami w drzwi. Nie krzyczysz z klatki schodowej,
nie błagasz, żebym pozwoliła Ci wrócić. Nie. Ty tak po prostu odszedłeś.
Odszedłeś, jakby moja reakcja na Twoje słowa sprawiła Ci ulgę, jakby kamień
spadł Ci z serca.
Nienawidzę
Cię, Rouzier. Nienawidzę. I tak bardzo jednocześnie kocham...
_____________________________________________________________
Witam Was Moje Kochane :)
Oddaję w Wasze ręce Anto, więc czytajcie, komentujcie, oceniajcie ;)
Opowiadanie dedykuję Kice :*** Kochana, chciałaś, to masz :P Anto suk!
Buziaki :***
dziękuję :* Anto suk, lubię to :D chociaż po głębszym zastanowieniu mam chęć pozbawić go pewnej części ciała...
OdpowiedzUsuńAntoś od zawsze tak jakoś kojarzył mi się z oazą spokoju, a przynajmniej człowiekiem, który wie, czego chce od życia i do tego dąży. A tutaj? Tutaj inaczej niż bezdusznym skurwielem go nazwać nie mogę. Jak można nakazywać dziewczynie mordowania dziecka? Jak można chcieć pozbawić tej niewinnej istotki życia? Trzeba było wkładać sprzęcik w lateks to by problemu nie było.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam na ciąg dalszy :*
No po kim jak po kim, ale po Antosiu to ja się tego nie spodziewałam. Jak można chcieć zabić własne dziecko? Co za bezduszność. Oj, Antoś, Antoś, ty podła kreaturo, jeszcze za nią zatęsknisz i jeszcze będziesz błagał, żeby dziecko nosiło twoje nazwisko.
OdpowiedzUsuńNo tak się rozmarzyłam na początku, że nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy. Ale i tak jestem bardzo, ale to bardzo zadowolona, że mogę czytać Twoje opowiadanie ;) Oceniać Anto nie będę, bo sensu kompletnie nie widzę. Każdy wie, że zachował się jak kompletny skurwiel, którego nie tłumaczy nic, ale to nic! :D
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny ;*
masz mnie! tak bardzo, cholernie mnie masz.
OdpowiedzUsuńNie lubię Anto i jakoś szczególnie tego nie ukrywam. Po prostu gościa nie trawię, ale Lubię Cię i prędzej pociełabym sobie łapki tępym nożem niż nie czytała czegoś od ciebie :)
swoim zachowaniem coraz bardziej go nie lubie. na myśl przychodza mi same złe rzeczy, których wypisywać nie będę. starajmy się być kulturalni.
W ty momencie zgłaszam swoją gotowość do czytania. Piąteczka :*
Kiedy czytam takie rozdziały, przed oczami stają mi sceny z mojego życia i w dwóch zachowałam się kompletnie inaczej niż bohaterka. Widać że ją wieść o ciąży zaskoczyła ale i od razu ucieszyła, ja bym się załamała. Pewnie potem była by inna reakcja, ale nie tak od pierwszych chwil. Druga scena reakcja Antka. Mój boy jak usłyszał ode mnie że całkiem możliwe że będzie tatą wpadł w panikę, ale i zachwyt i pognał od razu do apteki, tu Antonin w jednym momencie wiedział co chce zrobić. Nie było żadnego zastanowienia, tylko rzucił że ma usunąć ciąże, jak tak nawet można, co za dupek. Więcej niecenzuralnych słów pcha mi się na usta. Nie dziwie się bohaterce że wyrzuciła go za drzwi.
OdpowiedzUsuńZa Antkiem nie przepadam, ale wydaje mi się że będę tutaj miała idealną okazję by się na nim wyżyć. Informuj :)
Nie wiem co napisać, bo cisną się tylko niecenzuralne komentarze. Jeszcze będzie żałował i zatęskni, ale wcześniej pewnie nie raz ją zrani.
OdpowiedzUsuńO, Antonin. Zwykły, egoistyczny żabojad. Inaczej go nie określę :D
OdpowiedzUsuńZły Anto o.o Totalny dupek. Weź idź usuń ciążę, no co to ma być ja się pytam? Idiota.
OdpowiedzUsuńAnto...?? co się z nim dzieje? jej nie spodziewałam się takiej reakcji po nim na wiadomość o ciąży ;o
OdpowiedzUsuńJak lubię tego zarośniętego Francuza, tak tutaj mam ochotę mu zrobić wielką, ale to wielką krzywdę. Jak można być takim patafianem i dupkiem? Nie pojmuje tego. dziecko, to największy skarb, jaki może przydarzyć się dwójce zakochanych ludzi. chyba nie ma nic piękniejszego. Ale tutaj coś mi się wydaje, że Antek jej nie kocha. Była chyba dla niego tylko taką zabawką na noc. Jej uczucia nie liczą się dla niego. Liczy się to, że on nie ejst gotowy na bycie ojcem. Dobre sobie. Ma już tyle lat, ma kasę, więc nic nie stoi na przeszkodzie, aby w jego życiu pojawiło się dziecko, ale widocznie on myśli inaczej,. Kiedyś pożałuje swoich słów..
OdpowiedzUsuńOgólnie Anto lubię, ale tutaj mam ochotę mu przywalić. Jak można być takim zadufanym dupkiem. Rozumiem, że mógł być to dla niego szok, ale żeby kazać usunąć ciąże! Przecież to zabójstwo. Mam wrażenie, że on jej nie kocha, a jest z nią bo tak było dobrze. Szczerze jej współczuje i czekam na dalszy ciąg opowiadania.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
O dziewczyno, przez ciebie mam całkowicie inny obraz Antosia. Ja go lubię, ale tutaj... pieprzony idiota!
OdpowiedzUsuńAnto, Anto, Anto *__*
OdpowiedzUsuńBędę na pewno! więc proszę o informowanie: 8057024
A co do opowiadania: CHOLERNY EGOISTA z naszego Francuza. :(
No co za egoista jeden!!! Ja on mógł tak postąpić???
OdpowiedzUsuńUwielbiam Rouziera, no ale jak on mógł tak zrobić ? :( Nigdy chyba nie zrozumiem facetów, mam nadzieje, że się opamięta czy cokolwiek.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam http://lonesome-tears-in-my-eyes.blogspot.com/